Dlaczego moja córka nie dostała zabawki na dzień dziecka...

Dziś trochę z innej beczki ( choć puenta i tak zahaczy o podróże - przecież nie byłabym sobą, gdyby było inaczej ;)), a mianowicie o tym, dlaczego nie obchodzimy Dnia Dziecka jak większość rodziców.
Wydawałoby się że 1 czerwca to dzień obchodzony podobnie jak Dzień Matki, czy Dzień Ojca, tyle że role się odwracają. To nie my dostajemy laurki i buziaki, tylko nasze pociechy dostają prezenty i buziaki od nas. Jest jednak zasadnicza różnica w tym, czego uczone są dzieci od najmłodszych lat, a co zwyklismy praktykować my - dorośli.
Malucha uczy się, że Dzień Mamy, to taki dzień, w którym ma okazać mamie miłość i wdzięczność za to, że się nim codziennie opiekuje, że robi mu kanapeczki, zakleja skaleczone kolanka, aż w końcu kiedy trochę podrosnie i zaczyna więcej rozumieć, za to, że dzięki niej żyje. To samo odnośnie tatusiów. I to prawda. Bo czy nasze dzieci byłyby tym, kim są, gdyby nie my?
A teraz spójrzmy trochę krytycznie na swoją postawę w Dniu Dziecka... Wracamy z pracy, albo odrywamy się od domowych zajęć, żeby wręczyć dziecku ten może i najwspanialszy prezent, a później oceniamy sukces zakupu po tym, jak długo pociecha zajmie się nową zabawką. Maluch zadowolony, my też, więc co w tym złego?
A no to, że mało kto z nas, dorosłych myśli w tym dniu, o tym jak to dobrze, że mamy tego naszego małego szkraba. Uczymy dzieci, by doceniały nas, podczas gdy my wcale nie potrafimy docenić tego, że są z nami. Owszem, bez nas, by ich nie było. Ale czy my bylibyśmy tymi samymi ludźmi bez nich?
Ja wiem, że kiedy półtora roku temu przyszła na świat moja córeczka, urodziłam się też ja-mama. Wcześniej po prostu tej wersji mnie nie było i gdyby nie to, że tak jak napisałam wyżej, codziennie się nią opiekuje, robię kanapeczki i zaklejam skaleczone kolanka, byłabym kimś zupełnie innym - swoim poprzednim wydaniem, chyba gorszym...
Z okazji Dnia Waszych Dzieci, życzę Wam więc Mamusie i Tatusiowie, by drogie gadżety były tylko dodatkiem do wdzięczności, którą okażecie dziś swoim pociechom spędzając z nimi czas. Dajmy naszym dzieciom w tym dniu to, co sami najbardziej lubimy otrzymywać - poczucie bycia ważnym i kochanym w oczach najbliższych, które nie ma ceny.
Jak to zrobić? Tu właśnie będzie obiecana wycieczkowa puenta. I nie, wcale nie chodzi o to, by była to pół roku wcześniej planowana wyprawa do wypchanego po brzegi atrakcjami dla dzieci kurortu, a jedynie o to by wyjść z domu. Dlaczego?
Po pierwsze, poza domem nic nie będzie nam przeszkadzało w oddaniu dziecku 100% uwagi. Nie będzie dostępu do ekranów, nie będziemy sprzątać, zmywać, czy pisać posta na bloga ;) Będziemy w całości dla siebie nawzajem.
Po drugie, prawdopodobnie stworzymy lepszą atmosferę. (No chyba, że jesteście totalnymi domatorami i wszelkie wyjścia was denerwują, wtedy może faktycznie lepiej zostać w domu.) Nie wiem jak wy, ale my z Radkiem na wycieczkach się nie klocimy, jesteśmy dla siebie milsi i bardziej się do siebie "kleimy". W domu to wszystko gdzieś gubi się wśród codziennego zabiegania. Może to dlatego, że w końcu możemy zostawić wszelkie zmartwienia w domu i znaleźć dla siebie na prawdę wartościowy czas. A przecież najlepsze co możemy dać dziecku to widok kochających i szanujacych się rodziców. Nawet najmłodsze szkraby bezbłędnie wyczuwają nastrój rodziców, więc kiedy my czujemy się szczęśliwi, nasze pociechy również będą się tak czuły.
Po trzecie, świeże powietrze. Wyczytałam kiedyś, że dziecko powinno być minimum 6 godzin dziennie na zewnątrz. Jeśli to prawda, jestem wyrodną matką we wszystkie dni, oprócz tych wycieczkowych. Może warto więc w końcu zorganizować dzieciom dłuższy czas na szaleństwo na łonie natury? A i nam dorosłym dobrze zrobi trochę więcej kontaktu z przyrodą, niż podczas przejścia z domu do samochodu.
Po czwarte, wspomnienia to najlepsze prezenty - nigdy się nie zgubią, nie zniszczą ani nie zużyją. Żadna zabawka nie da naszemu brzdącowi takich wspomnień, jak ciekawie spędzony czas, szczególnie w interesujacym miejscu. I nawet jeśli jest jeszcze za malutki, by zapamiętać ten konkretny dzień, zostaną zdjęcia i nasze opowieści, które z czasem wpiszą się w jego pamięć, jako czas który mu poświęciliśmy.
Dzieci nie potrzebują więcej. Wystarczy by ten dzień w jakiś sposób był wyjątkowy, a właściwie żeby nasz maluch poczuł się wyjątkowo. Jest tyle innych dni w roku - urodziny, imieniny, Mikołajki... - w których po prostu dostanie prezenty. Chyba warto więc, ten jeden raz w roku spróbować uszczęśliwić go w inny sposób, niż idąc na łatwiznę - po prostu ściągając zabawkę ze sklepowej półki.
I na koniec jeszcze jedno. Świętujmy ten dzień razem z naszymi pociechami. Wyluzujmy się chociaż na chwilę i zwyczajnie dobrze się bawmy. Przecież jeszcze nie tak dawno to był nasz dzień, prawda?



Komentarze

Popularne posty