Wypad w Bieszczady dla kompletnych wariatów - wstęp

Kilka lat temu, rządni przygód i zupełnie górsko-niewyżyci, postanowiliśmy pożyczyć od mojego taty samochód i ruszyć w słynące jeszcze wtedy ze swojej dzikości Bieszczady. Były to te beztroskie czasy, kiedy o Karolince nie ćwierkały nawet ptaszki i gdyby ktoś chciał powtórzyć nasze wyczyny, to z małym dzieckiem raczej odradzam. Chociaż, gdyby pominąć sytuacje bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia, pewnie można by spróbować ;)
Była to 7-dniowa wycieczka samochodowo-pieszo-autostopowa, podczas której łamaliśmy przepisy ruchu drogowego, mogliśmy zostać skonsumowani przez niedźwiedzia, zbieraliśmy owoce, bo zabrakło nam jedzenia, o mało nie zabiła nas burza.... i mogłabym tak jeszcze chwilę wymieniać, ale po prostu zapraszam Cię z nami w drogę!




Potrzebne będą:


  • duży samochód, który na potrzebę chwili przerobimy na campera, przy pomocy jednej przepuszczającej powietrze dmuchanej maty i dwóch kocy;
  • palnik turystyczny domowej roboty, czyli puszka po piwie, 4 kostki brukowe dla stabilizacji i odcięty kawałek starego pieca gazowego, jako podpórka pod jakiś zdezelowany garnek;
  • paliwo do powyższego, czyli denaturat,(lub, z powodu braku denaturatu w asortymencie sklepu, w jakiejś Bieszczadzkiej głuszy, podpałka do grilla, ale nie polecamy ze względu na nieciekawe doznania aromatyczne);
  • folia NRC i zamrożone butelki z wodą, jako lodówka turystyczna;
  • alkohol (co by łatwiej było znieść w środku nocy odgłosy jakiegoś sporego zwierzęcia, pluskającego się w strumyku, jakieś 100 m od naszego obozu pod gołym niebem)
  • stalowe nerwy, jako dodatek do powyższego;
  • ogromne pokłady dobrego humoru (tak wielkie, żeby nie były się w stanie wyczerpać, kiedy wpadnie się po kolana w śmierdzące bagno).
"Super-funkcjonalny" i "ultralekki" palnik turystyczny domowej roboty. No, ale jak widać działa :D

Jak widzicie nasz sprzęt w tamtym czasie wołał o pomstę do nieba. Wspomnianym przeze mnie samochodem była Kia Carnival, z zepsutym silnikiem, którego górną granicą mocy było jakieś 2,5 tys. obrotów (dla niewtajemniczonych, waży ponad 2 tony, więc wyjeżdżanie pod Bieszczadzkie górki było dość hardcorowym wyczynem). Do tego wszystkiego zabraliśmy oczywiście górskie buty "wysokiej jakości" (w czasie wyprawy zdecydowaliśmy, że najwyższa pora wymienić je na coś z wyższej półki), jakieś mocno znoszone plecaki, niekoniecznie wyprawowe śpiwory i trochę nie-technicznej odzieży.


Koszty: (nie będzie to dokładne wyliczenie, ponieważ pech chciał, że nie zachowały się do dnia dzisiejszego żadne rachunki ;), coś tam jednak pamiętamy, więc będzie w przybliżeniu)
Przejechaliśmy prawie 400 km, co przy średnim zużyciu paliwa naszego dużego auta 10l/100 km i obecnych cenach paliw daje około 200 zł.
Noclegi - 0 zł.
Wyżywienie:
Zakupy przed - około 70 zł
Zakupy w trakcie - około 100 zł
Posiłki w schroniskach/knajpach - około 100 zł
Wejściówki do PN, parking - 27 zł
= 497 zł  za dwie osoby!


Właśnie za takie śmieszne pieniądze "kupiliśmy" najfajniejsze wspomnienia naszego życia.

Za jakiś czas pewnie spróbujemy powtórzyć tę trasę z dzieciakami. A na razie, jeśli jesteście wystarczająco szaleni i nie macie jeszcze planów na wakacje, podrzucam Wam przepis na na prawdę udaną wyprawę. W gratisie dorzucam parę zabawnych (jeśli akurat nie jest się ich głównym bohaterem) historyjek, z których być może dowiecie się jak nie stać się godną pożałowania ofiarą przyrody ;)


Żeby, jak to mówią, miało to ręce i nogi, podzieliłam tą, obfitą w treść, wycieczkę na kilka postów. Pod spodem krótki plan naszej wyprawy - wystarczy kliknąć w dzień, który akurat Cię interesuje ;)

Zapraszamy na przygodę!!!

  1. Dzień drugi - Zapomniane Krywe i noc pod gołym niebem z niedźwiedziami
  2. Dzień trzeci - otulone zielenią Tworylne i powrót do cywilizacji.
  3. Dzień czwarty - Co tu robić w Zatwarnicy? Czyli Chata Bojkowska, Wodospad Szepit i Dwernik-Kamień.
  4. Dzień piąty - Wędrówka ku granicom i niefortunna kąpiel z masażem - Rawki i Krzemieniec.
  5. Dzień szósty - Gdyby kózka nie skakała... czyli o tym, jak prawie dać się zabić na Tarnicy.

Komentarze

Popularne posty